środa, 8 października 2014

bibułkowe słowa agnieszki.

Na serwetkach

Piszę do ciebie
na kawiarnianych serwetkach.
Bibułkowe zdania wyciekają na drugą stronę
jak powietrze z plastykowej piłki.
Ty
mówisz do mnie,
jakbyś wykręcał się z lekcji śpiewu.
I pomyśleć,
że chciałam ci oddać
wszystkie grube książki,
wszystkie rzeczy po ojcach
i wszystkie kajety wypełnione "językiem polskim",
słupkami rachunków sumienia
i miłością.

/a.osiecka/


piątek, 1 lutego 2013

było. minęło. ale skutki trzeba znosić.

***(Odeszli od siebie z powodu nieustaleń...)

Odeszli od siebie z powodu nieustaleń
Zgubili adresy i zapomnieli twarzy
Wracali do wspomnień co najwyżej z uśmiechem
Po którejś tam wódce kiedy robi się gorzko

Nie - ani ich pociąg ani też katastrofa
...
Ani deszcz też nie złączył To było bezpowrotne
To że bardzo kiedyś z powodu nieustaleń
Odeszli od siebie na dwa bieguny mostu


/s.grochowiak/

wtorek, 8 stycznia 2013

na litość boską, wszystko ma swoje granice. (oMG!)


Skoro już musisz krzyczeć, rób to cicho

Skoro już musisz krzyczeć, rób to cicho (ściany mają uszy),
skoro już musisz się kochać,
zgaś światło (sąsiad ma lornetkę),
skoro już musisz
mieszkać, nie zamykaj drzwi (władza ma nakaz),
skoro już
musisz cierpieć, rób to we własnym domu (życie ma swoje prawa),
skoro
już musisz żyć, ogranicz się we wszystkim (wszystko ma swoje granice)

/Stanisław Barańczak, Wiersze zebrane/



czwartek, 3 stycznia 2013

piotr czerski nie jest może piotrem macierzyńskim, ale chciałam go tu. bo lubię jego bloga.

subject: posluchaj to do ciebie

Ewie

Więc tak: obyczaje zmieniają się
z minuty na minutę. Wysyłam Ci maila,
bo tak szybciej i bezpieczniej. Niczego nie wyczytasz
między wierszami, nie zdradzi mnie woń fiołków,
pochylenie liter pisanych niepewną ręką,
ani żadna z szeleszczących tajemnic papieru w kwiaty.
Właściwie nic się nie zmieniło. Nadal piję rano
mocną kawę bez cukru i nadal nie wierzę w Boga.
Może tylko nieco rzadziej niż kiedyś wyruszam
na samotne wieczorne podróże po ulicach, od jednej wyspy
œświatła ku następnej. Teraz noce spędzam na poddaszu,
obserwując wszechświat przez malutkie okienko
tuż pod sufitem. Nic się nie zmieniło.
Tak samo jak dawniej - zasypiam zawsze
bladym świtem, patrząc w niewyraźną plamę okna.
I tylko krzyk pustki po zarysie Twojej postaci
odciska się kolejnym pęknięciem na zimnej tafli lustra.

[04-07-2000]

[piotr czerski]

wtorek, 1 stycznia 2013

ze wszystkich środków lokomocji najbardziej lubię pociągi

Dworzec

Nieprzyjazd mój do miasta N.
Odbył się punktualnie.

Zostałeś uprzedzony
niewysłanym listem.

Zdążyłeś nie przyjść
w przewidzianej porze.

Pociąg wjechał na peron trzeci.
Wysiadło dużo ludzi.

Uchodził w tłumie do wyjścia
Brak mojej osoby.

Kilka kobiet zastąpiło mnie
pośpiesznie
w tym pośpiechu.

Do jednej podbiegł
ktoś nie znany mi,
ale ona rozpoznała go
natychmiast.

Oboje wymienili
nie nasz pocałunek,
podczas czego zginęła
nie moja walizka.

Dworzec w mieście N.
dobrze zdał egzamin
z istnienia obiektywnego.

Całość stała na swoim miejscu.
Szczegóły poruszały się
po wyznaczonych torach.

Odbyło się nawet
umówione spotkanie.

Poza zasięgiem
naszej obecności.

W raju utraconym
prawdopodobieństwa.

Gdzie indziej.
Gdzie indziej.
Jak te słówka dźwięczą.


[wisława szymborska]

in Nic Dwa Razy: Wybór wierszy / Nothing Twice: Selected Poems
Kraków: Wydawnicto Literackie, 1997

środa, 26 grudnia 2012

fajne miejsce




Jeżeli gdzieś jest niebo

Nie wiedziałam, że tak blisko
jest to wszystko,
to wszystko, o co chodzi...
Nie wiedziałam, że tej zimy
zatańczymy,
zatańczymy jak w ogrodzie...
Nie wiedziałam, że się ręce
z tego tańca
jak z wieńca
nie rozpłaczą,
nie wiedziałam, że się serca
nigdy więcej,
nigdy więcej nie rozłączą,
nie wiedziałam, że to można - tak bez tchu...
nie wiedziałam, że ja także będę Ewą,
nie wierzyłam, nie czekałam, nie przeczułam
                                                w głębi snu,
że jeżeli gdzieś jest niebo,
to tu, to tu.

Nie wiedziałam, że się serca tak ostudzą,
uwierzyłam, że umiera się parami,
nie wiedziałam, że się ludzie różnie budzą
jak okręty, nie te same, choć w tej samej wciąż
                                                 przystani...

Nie wiedziałam, że to można - tak bez tchu...
Nie wiedziałam, że odfrunie, co się rzekło,
nie czekałam, nie cierpiałam, nie przeczułam
                                                 w głębi snu,
że jeżeli gdzieś jest piekło,

to tu.

/agnieszka osiecka/

wtorek, 25 grudnia 2012

plan.

plan jest prosty.
szczęście.
brzmi infantylnie. ale w prostocie siła.
zaczynam od postanowień.
czas start.

przysięgi na nowy rok

Nie mieć sieczki w głowie,
... nie mówić "bądź sobą"
i "uśmiech leczy".
nie wierzyć w to!
Nie cieszyć się małym,
nie głaskać złotego promienia na sierści jamnika,
nie używać słów "czerwoni" i "czarni",
raczej czytać "Czerwone i czarne",
nie pisać sonetów po wódce,
nie pisać dzienników,
nie pisać not wydawniczych...
Pisać!
Nie łudzić się co do "N",
ani co do "B",
nie mieć pretensji,
się nie babrać.
Nie cytować romantyków,
ani innych,
nie drwić z Asnyka,
nie mówić "nie znoszę polityki",
śledzić bacznie pierwsze strony gazet,
zadzierać
czasami
głowę do nieba.
Pozbyć się przyjaciół, których się nie cierpi,
nie brać udzialu w konkursie na najmilszą gębę,
nie mieć szefa Tam ani tu,
nie przesadzać z prohibicją marzeń,
dbać o czystość bólu,
nie trzepać motyli po plecach kiedy nikt nie widzi,
a nad ranem, o czwartej, wymagać od siebie więcej niż "umyj zęby".
Nie rodzić po ludzku,
być zwierzakiem, kiedy trzeba,
nie zagłaskiwać młodych poetów,
a Swojej poezji -
nie obcinać warkoczy,
NIE KOCHAĆ bliźnich...
Kochać jednego jedynego człowieka pachnącego tobą
jak piesek,
któremu pachnie z pyszczka...
Pamietać, że małe narody wsiadają do autobusów,
które je wiozą na śmierć.
Nie opowiadać dowcipów.
Oddać krew.

[agnieszka osiecka]